niedziela, 25 października 2015

Wszystko i nic

Ostatnio dużo milczę. I na blogu i w życiu. Jesień przyniosła ze sobą nie tylko brzydką pogodę, ale też wiele sytuacji życiowym, które trudno ogarnąć. Dlatego też musicie wybaczyć mi moje milczenie. :) Dni mijają bardzo szybko, dosłownie uciekają przez palce.  Panna Ł też jest bardzo grymaśna. Jakiś czas temu pisała, że chyba się wycofuje. Tak przynajmniej mi się wydawało. Jednak nie do końca moja radość była słuszna.  Panna Ł bawi się ze mną w kotka i myszkę.  Czasami przygasa i wydaje się, że będzie ok. Za kilka dni zaś daje o sobie tak znać, że nie da się jej okiełznać. Ostatnimi dniami bardzo nasiliły się zmiany na plecach. Byłam w szoku kiedy zobaczyłam ilość plam, a w zasadzie ilość miejsca na plecach bez nich.  Choć z drugiej strony nie ma co się dziwić, stres ostatnimi dniami sięga zenitu więc panna Ł korzysta z tego po całości.  Są lepsze i gorsze dni jeśli chodzi o akceptację siebie. Czasem kiedy nazbiera się takich "cudownych" sytuacji w życiu to idąc za ciosem złego humoru wkurzam się, że to cholerstwo  się mnie czepiło. Jednak gdy emocje opadają zmienia się tez moje podejście do sytuacji.  Jesteśmy tylko ludzi a stres jest nieodłączną częścią naszego życia. Dodatkowo jestem kobietą a jak powszechnie wiadomo kobieta zmienną jest :)

Już za kilka dni Światowy Dzień Chorych na Łuszczycę. W związku z tym  miałam baaardzo zacne plany jednak w tym roku chyba nie uda się ich zrealizować.  Zabrakło ekipy do działania. Spotkanie  w Chełmie było jednym wielkim niewypałem. Troszeczkę podcięło mi to skrzydła. Wszystko co się ostatnio dzieje w moim życiu wpływa na to, że czasami nawet jak mam chwilę czasu, żeby coś naskrobać na bloga po prostu mi się nie chce. Zobaczymy. Może uda się  zorganizować jakieś niewielkie uczczenia tego dnia. 
A wy macie jakieś plany na 29 października?

piątek, 9 października 2015

Panna Ł a miłość

Życie czasami potrafi być bardzo zaskakujące. Jeszcze kilka lat temu, kiedy nie byłam aż tak bardzo pokryta łuską miałam z tym większy problem niż teraz, kiedy plamy mam praktycznie na każdej części ciała. Jak kiedyś wspominałam łuszczyca była jednym z powodów mojego rozwodu. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dlaczego?? Wydawało by się, że teraz kiedy panna ł zajmuje tak dużą część mojego ciała  nie powinnam czuć się szczęśliwa, a jednak jest inaczej. Jestem szczęśliwa, a ł nie sprawia mi problemów w życiu prywatnym. Jak ważne jest znalezienie tej odpowiedniej osoby, która będzie nas akceptować takimi jakimi jesteśmy. Czuje się kochana. To bardzo dowartościowuje człowieka. Osoby z łuszczycą wcale nie muszą być samotne, niekochane czy co gorsza odtrącane czy potępiane przez innych.  Jesteśmy tak samo normalni jak inni, tak samo potrzebujemy miłości i w pełni na nią zasługujemy. 
Dziękuję kochanie za to, że jesteś :*

środa, 7 października 2015

...

Miało być tak pięknie i co?? Jak zwykle nic. Człowiek się wysila organizuje spotkanie, przygotowuje do niego i zostaje wystawiony do wiatru. ahh szkoda miałam nadzieję, że uda się zebrać grupę do działania na Światowy Dzień Chorych na Łuszczycę. Zostałam sama na placu boju. Nie oznacza to jednak, że się poddam. Muszę szybko przeorganizować swoje plany związane z tym dniem. Mam nadzieję, że uda mi się was zaskoczyć. Mam nadzieję, że w końcu doczekam się swojej wymarzonej grupy osób chcących dać pstryczka w nos łuszczycy.

środa, 30 września 2015

I Spotkanie Osób chorych na łuszczycę w Chełmie

Moi kochaniu już w najbliższą niedzielę zapraszam was na I Spotkanie Osób Chorych na łuszczycę w Chełmie. Spotkanie odbędzie się w barze MIŚ przy ul. I Armii Wojska Polskiego 20 o godzinie 13.00. Oczywiście  nie jest to spotkanie tylko i wyłącznie dla chorych. Warto zabrać ze sobą kogoś bliskiego lub znajomego. Mam nadzieję, że uda nas się zawiązać nowe znajomości stworzyć zwartą grupę działania.

Czekam na was 3 października ! Do zobaczenia ! :)

czwartek, 24 września 2015

Remisja??

Witajcie moi mili.

Mało czasu ostatnio było na wszystko, przede wszystkim, żeby coś napisać. Dzisiaj chciałabym się z wami podzielić (ale nie zapeszyć), że moja przyjaciółka chyba odpuszcza. Ostatnimi dniami zwróciłam uwagę, że plamy na moim ciele się zmniejszają (powiedziałabym, że się wchłaniają). Nie ma łuski, tylko czerwone, z dnia na dzień blednące plamki. Moje zdziwienie jest ogromne, ponieważ od dłuższego czasu nie stosowałam dosłownie niczego. Dobre mleczko pod prysznic i balsam po. Zero diet i innych pierdoł. Mam nadzieję, że to nie tylko chwilowa zmiana, a nasza najbliższa przyjaciółka da trochę od siebie odpocząć. 

Piszcie proszę jak wy reagujecie na naszą polską złota jesień.

poniedziałek, 14 września 2015

Głowa, głowinka i łepetynka

Do napisania tego posta zainspirował mnie jedne z waszych  komentarzy. Jest to temat, który trzeba poruszyć, ponieważ problem mają nie tylko osoby z łuszczycą na rękach, nogach lub w innych widocznych miejscach. Wydawać by się mogło, że umiejscowienie jej na skórze głowy jest najmniejszym problemem. Bo nie widać, bo można normalnie funkcjonować. Otóż nic bardziej mylnego. Jak by to najprościej opisać.Hmmm.

Może tak. Ile razy widzieliście osoby, które mają łupież? Tak ten nieestetyczny widok obsypującego się naskórka. Z nami jest tak samo. Widać wszędzie i na wszystkim. Ale to nie jest jedyny problem. Głowa sędzi i to zawsze w najmniej odpowiednim momencie. Bo wyobraźcie sobie. Siedzisz w pracy i czochrasz się ciągle. Co myślą inni współpracownicy? Ma wszy, albo inne cholerstwo. Tak samo w knajpie, czy każdym innym miejscu publicznym. Do tego jak już masz możliwość swobodnego podrapania się, to wszędzie (tak samo jak z łupieżem) widać białe ślady. Do tego jeśli ktoś się nie kontroluje, może zrobić sobie niezłe rany ( jeśli podrapiemy głowę np. przed farbowaniem włosów, możemy odczuwać duży dyskomfort a nawet ból). Do tego wszystkiego włosy strasznie się przetłuszczają i wymagają częstego mycia. W zależności od tego jaki obszar głowy mamy pokryty łuską tym funkcjonowanie jest trudniejsze. Jedni mają niewielkie zmiany umiejscowione na owłosionej skórze głowy inne tuż na linii czoła, co jest bardzo widoczne ( i powiedzieć można, że przykryje się podkładem - niekoniecznie jeśli zmiany są duże i zaawansowane żaden podkład nie pomoże, będzie się wręcz rzucać w oczy nieestetyczne zgrubienie). Zmiany mogą obejmować także tył głowy oraz okolice uszu. Wiele osób nie wyobraża sobie spięcia czy związania włosów w kucyk lub też ścięcia ich na krótko (duży problem tu mają mężczyźni). Tak więc jak widać umiejscowienie łuszczycy na skórze głowy nie jest wcale tak bezproblemowe jak by się wydawało.

Na rynku dostępnych jest wiele produktów do pielęgnacji i mycia głowy. Wśród dostępnych na rynku szamponów najlepiej wybierać te, które mają w swoim składzie dziegieć lub siarkę, bo te substancje wpływają na złagodzenie swędzenia.
 Przedstawiam kilka dostępnych produktów:
1. ISANA MED - UREA Szampon 200ml - 4.99zł 
(Posiadają całą linię produktów z mocznikiem   http://www.rossnet.pl/wyszukaj.aspx?search=isana+urea&contentId=1  )
  2. CutisHelp Szampon Konopny Activ-Squa - 200ml ok 40zł ,
(także posiadają szeroką linię produktów poświęconą łuszczycy, jednak czytałam wiele negatywnych opinii   https://www.doz.pl/apteka/s0_0-Szukaj?search=CutisHelp  )


3. Pharmaceris ŻEL DO MYCIA ciała i skóry głowy PURI-ICHTILIUM - 225ml - ok.30zł. 
( http://www.pharmaceris.pl/pl/psoriasis-problem-luszczycy/259 )






4. MEDIDERM - szampon 200g. 15-20 zł
(spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami, polecał mi także lekarza produkty z tej serii https://www.doz.pl/apteka/s0_0-Szukaj?search=mediderm )


5. Szampony dziegciowe - jest ich dość sporo na rynku ( http://www.sklep.bioarp.pl/pl/c/Pielegnacja-skory-glowy/278 ) warto ich także szukać w sklepach z produktami naturalnymi. 

Jest wiele dostępnych preparatów na rynku do pielęgnacji skóry z łuszczycą. Nie każdy jednak warto kupować. Warto sprawdzić kilka opinii na forach dla łuszczyków. Pamiętajcie o tym przy następnych zakupach. :)

niedziela, 6 września 2015

Mega szybkie nawilżenie i jesienna melanholia

Od czasu do czasu  robię sobie taka szybką kurację nawilżającą. Z racji tego, że  nie smaruje się regularnie całym tym zestawem różnych śmierdzących dziadowskich i innych maści, bo po pierwsze nie mam na to czasu po drugie jestem za leniwa ( a może kolejność powinna być odwrotna). Ostatnie dwa tygodnie to istne szaleństwo. Jeden wielki kłębek nerwów, bieganiny i załatwiania miliona spraw. Córa do szkoły, w pracy młyn, w domu nie ma czasu na nic.  Ostatnią rzeczą o jakiej marze po całym dniu jest stanie godzinę przed lustrem i ciapanie się od góry do dołu tymi  smrodami. Niestety co kilka dni trzeba się doprowadzić choć trochę do normalności. Od swojego lekarza dostałam hydrocortisonum z wazeliną do natłuszczania. Nakładam na grubo tej lepiej mieszanki całe ciało dokładnie wcierając w te miejsca gdzie zmiany są najbardziej zaostrzone. Wskakuje w dres i i idę spać. Czasami  robię tak w dzień kiedy  mam wolne. Ale sama nie wiem co jest gorsze lepić się w dzień czy w nocy.  Jak kto woli. Na drugi dzień plamy wyglądają dużo lepiej. Nie ma odpadającej suchej łuski tylko jest czerwona plama. Jeśli dodać do tego te wszystkie cudowne specyfiki to może udało by się  mocno zniwelować plamy. Lato się skończyło więc darmowa fototerapia też. Trzeba nastawiać się na to, że znowu trzeba będzie używać więcej tych "cudownych" specyfików. 
Jesień i zima są trudnymi okresami. Brak słońca i częste deszcze powodują ogólne przygnębienie. Nie dajmy się pochłonąć negatywny myślom.  Na pewno nie jedno z was będzie czuło się gorzej z  faktem, że Ł jest z nami. Ale pamiętajmy to nie  pierwsza nasza jesień i nie raz dawaliśmy sobie radę z nastrojami. A jeśli to czyjaś pierwsza jesień to zasada jest taka sama: z góry nastawmy się na pozytywne myślenie!  

Na koniec dodam jeszcze, że w najbliższym czasie chciałabym zorganizować spotkanie biedronek. Ale wszystkie szczegóły są jeszcze do obmyślenia.